fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Fotoreporter Jeziorek

Na kanwie wpisu o Krassowskim, który wzbudził u jednych pusty śmiech bez argumentów, u innych oburzenie porwania się na autorytet, a jeszcze inni cichutko przeczekali burzę, chciałbym dzisiaj pokazać Wam coś.

COŚ powinienem napisać, bo dawno w polskim grajdołku nie podobała mi się robota reportersko-dokumentalna jak ta. A że przepadam raczej za klasycznym ujęciem reporterskim i nowe szkoły i podejście mnie najczęściej odrzuca, to w tym wypadku z lekka ugiąłem karku. Mówię o materiale Macieja Jeziorka z agencji NAPO Images. Materiał jest umieszczony w zakładce “reportaż”, ale nie dajcie się zwieść. Z reportażem w ujęciu Krassowskiego niewiele to ma wspólnego. Tutaj nie ma tej banalnej i prostej logiki przechodzenia od ogółu do szczegółu, tutaj nie ma prostego schematu: co, kto, gdzie, kiedy, reakcja, skutek. To jest chyba bardziej esej, choć akurat ilość zdjęć przeczy również temu, bo 25 fotografii to naprawdę dużo.

Tematem jest rejon Warszawskiego Getta – obecnie. Maciej pokazuje to w sposób, który mnie ujmuje  pomimo mojej klasycystycznej struktury mózgowej :) Podążałem za kolejnymi zdjęciami myszką i wciągała mnie ta opowieść. Głębiej i głębiej. Klimat ciężki, jak temat. I tak jak Krassowski dostrzegłby tu zbyt wielką ilość zabiegów formalnych, tak dla mnie to serce tego reportażu. Forma opowiada mi tutaj więcej o temacie niż intelektualne założenia przedstawiane na spotkaniu z WK.

Polecam zapoznanie się z spokojnym klimacie:

Gwoli uzupełnienia i gwoli przypomnienia o czym mowa, poniżej dwa zdjęcia. Jedno Capy wspomniane przez Macieja w opisie, a drugie nieznanego mi autorstwa (podobno to zdjęcie ze zbiorów biblioteki Kongresu). Oba z roku 1948.

UPDATE: 29.11.2012

Tutaj było zdjęcie tego samego fragmentu Warszawy wykonane przez Karola Szczecińskiego, niestety zwróciła się do mnie agencja East News, która posiada majątkowe prawa autorskie do tej fotografii z prośbą o usunięcie go.

17 komentarzy

  • To kuglarstwo.

    Założenie: robię zdjęcia getta, więc powinny być smutne.
    Narzędzia: zdecydowanie czarno-biały kadr, z naciskiem na “czarno”, winieta na bokach, która doda dramaturgii (w końcu Adam tak robi i się wszystkim podoba). No i trochę poruszamy, żeby było takie… nieoczywiste.
    Czas: Zima z dużym zachmurzeniem, przecież ma być smutno.
    Wizja autorska: ee… getto to getto

    Hokus Pokus

  • Nie wiem czemu tytułem jest getto. Może być samotność, schizofrenia, ból, narkotyki, nuda, szarość, dół etc. Zdjęcie Capy jest o getcie. Zdjęcie Jeziorka są o pustce i niemocy autora powiedzenia czegokolwiek w tym temacie. Plastycznie mają swoją wartość. Znaczeniowo a już fotoreportażowo, dla mnie żadnej.

  • Widze barabarasz ze do opisu zdjec zaczales uzywac mojego jezyla i metody :) Sprawdza sie co?:)! I jakie to latwe. Szuflada i zamiatasz. Brawo!

  • Slawek. A co ty chesz pokaza w gettcie ktorego NIE MA ! Szukasz trupow Zydow na ulicy!? Metoda zastosowana przez Macka to jedyne sluszne wybrniecie z tego tematu. Wolisz Zyda w jarmulce na chodniku lub najlepiej od razu w Treblince przy drutach obozu? Troche wyobrazni prosze :)
    A to ze nie ma dla ciebie jednoznacznego okreslenia miejsca, to przypominam ze WK podkreslal, ze reportaz nie istnieje bez tekstu. Tutaj jest tekst i wszystko wiadomo.

  • Jeden napis “Jude raus” + gwiazda Davida na murze widzianym z kolejki jest dla mnie mocniejszym obrazem getta niż jeszcze ze sto “smutnych” zdjęć w których dla mnie, nie ma żadnej głębszej refleksji autora.
    Zrób eksperyment i stwórz preset w Fotoszopie czy Aperture pt. Getto – kontrast w górę, czerń i biel, ekspozycja w dół, winieta, ziarno i może jeszcze jakieś nieostrości. Potem wybierz 10 dowolnych zdjęć miejskich nadaj tenże preset i dotrzesz do głębi słowa getto w rozumieniu autora.
    Dla mnie to trudny temat, właśnie dlatego, że getto nie istnieje. Znalezienie i pokazanie jego śladu albo zatarcia jest sztuką. Zrobienie impresji – sztuczką. A tekst który temu towarzyszy – chyba przyznasz Piotrze, nie odkrywa nic, oprócz powierzchowności jego autora. Nie lubię ludzi którzy rozmawiają o czymś czego nie rozumieją…

  • Slawek. Z 99% twoich zdjec
    Mozna zrobic taki sam zabieg. Z moich kolodionow tez. Czy to jest jednak racjonalny argumemt w dyskusji!? Obrazy Picassa tez sa juz presetami w PS i co z tego wynika ? Ja po prostu uwazam ,ze taki obraz mowi do mnie woecej niz reporterka Krassowskiego, ktora jest przewidywalna na 5 zdjec do przodu. A o tekscie rozumiem, ze wspomniales zlosliwie raczej, bo to nie
    Jest gazeta ale agencja foto :) moze jakas gazeta to kupi do materialu o Getcie i tyle. Przeciez nie musze tego Ci tlumaczyc. Ja sie upieram. Wole TAKA fotografie.

  • Uważam, że autor jednak poległ. Użyta technika przykryła treść. Dla mnie w tym materiale trudno mówić o narracji, a w obrębie niektórych klatek o treści czy też relacjach pomiędzy miejscami a ludźmi. Zgadzam się, że temat jest trudny, ale taka opowieść na temat getta, które zniknęło do mnie nie trafia. Wolę Ackermana opowieści o miejscach i ludziach realizowane w podobnej stylistyce nieostrości i oniryzmu z koszmaru. Myślę, że klasyczny język dokumentu fotograficznego jaki M. Jeziorek zastosował w materiale o trędowatych pt. Odtrącenie ma więcej warstw i więcej treści przekazuje.

  • Piotrze nie odbieram ci radości z oglądania tych zdjęć i nigdy nie chciałem. Nie porównuję tęż autorów z innymi – bo mam wrodzony opór do wskazywania, że ktoś jest lepszy od kogoś innego w kategoriach których nie mierzy się linijką. Co więcej niektóre z tych zdjęć mi się podobają.
    Ale dla mnie, jeśli mam to traktować jako fotoreportaż, jest to praca nijaka i powierzchowna. Tak jak pisałem, pomimo tego, że lubię kilka z tych zdjęć, jeśli to reportaż, to autor nie ma nic do powiedzenia.
    Zróbmy eksperyment. Szesnastolatek w gazecie, może być nawet drukowana, ogląda te zdjęcia i czyta ten tekst. Czegoż to dowiaduje się tenże młody człowiek o miejscu w którym działy się wydarzenia o skali w dziejach ludzkości niewyobrażalnej? Co wie o samej tragedii? Co wie o stosunku mieszkańców tego miejsca do historii? Co wie o zjawisku które stworzyło getto i jego obecności w teraźniejszości? Co wie o architekturze tego miejsca? Czego dowiaduje się o czymkolwiek? Taka jest istota reportażu i w pewnym sensie też filmu dokumentalnego. Autor musi opowiedzieć nam coś o świecie a tym samym też o sobie i swoim stosunku do opowiadanych zjawisk. Dla mnie pan nie miał nic do opowiedzenia.

    Piotrze a jeśli stworzysz mi preseta który zamieni moje zdjęcia w przypominające obrazy Picassa to będę bardzo wdzięczny :-)

  • Iczku, przypomina mi się wpis gdzie pisałeś: “No wkurzyłem się! A może jestem jednak głupi i nie kumam tego, co to ma mi pokazać!? Ja tego zupełnie nie odbieram, tak jak autor chce mi to wmówić. Dla mnie to łatwizna.” (http://iczek.blogspot.com/2009/04/tego-nie-kumam.html)
    Gdzie jest Iczek, który patrzył na świat bardziej krytycznie?
    Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że Downtown Collection i ten “fotoreportaż” ciężko porównywać. Ale pomimo tego mają pewne wspólne cechy. Po pierwsze całkowity brak treści. Po drugie opis, którym fotograf próbuje wmówić, że zdjęcia mają treść, której chyba nikt poza fotografem nie dostrzega (to jest dla mnie właśnie fotografia “przeintelektualizowana”). I po trzecie oba cykle opierają się o temat samograj.
    Czy naprawdę wystarczy żeby zdjęcia były ładne i podpadały pod Twoją estetykę żeby zapomnieć o rzeczach, które jeszcze niecałe 2 lata temu Cię denerwowały?

  • Oj, dajcie spokój – nie widzicie wkrętu Iczka?
    Piotrze, skończ te prowokacje, bo to może szkodzić Twojej reputacji.

  • Deoos – z początku chciałem Ci odpisać, że faktycznie jak sam zauważasz, tych dwóch materiałów nie da się porównać, ale po głębszej analizie wyszło mi, że kontekst jest ten sam. W Downtown autor chciał pokazać coś nieuchwytnego… człowieczeństwo i normalność ludzi chorych. Jeziorek zaś, chce pokazać coś czego nie ma. Tez rzecz obarczoną pewną traumą. Obaj mieli zadanie trudne i obaj podeszli do tego po swojemu. I tutaj pojawia się różnica… o ile w Downtown autor poszedł po NAJMNIEJSZEJ linii oporu i przebrał swoich modeli w fatałaszki kolegów projektantów i cyknął im banalne foty, o tyle Maciej poszedł kompletnie inną droga i zamiast pokazywać wnuki Żydów zamordowanych z Getcie składających kwiaty na chodniku, pokazał jakąś swoją wizję tego miejsca. Wizję bardzo ulotną, fragmentaryczny zapis tego, co widzi podświadomie. Ubrał to w formę, która jak widzę nie odpowiada tradycjonalistom fotograficznym, ale pozostał na wysokim poziomie abstrakcji w tym wszystkim. I to mi się podoba. Banał i skróty mi się nie podobają w Downtown.
    ______

    A teraz rzecz najważniejsza. Pamiętaj, że tylko krowa nie zmienia… :) Przez te ponad trzy lata to właśnie WY, komentatorzy nauczyliście mnie patrzeć na zdjęcia, które dwa lata temu bym wywalił z dysku od ręki. Otwieracie mi oczy na aspekty fotografii, które w mojej małej i wąskiej skorupie mózgowej się nie mieściły. To Wy mnie uczycie odbierania zdjeć, których nie lubię, nie rozumiem.
    Może więc po prostu nauczyliście mnie czytać fotografię szerzej :)?

  • Alez my praktycy fotografii jestesmy biedni. Patrzymy na zdjecia i zamiast wskoczyc w nurt, dostrzegamy tylko winiety, ziarno, kontrat, presety sresety, “Getto ukryte jest pod budynkami, ulicami i chodnikami m.in. Muranowa, Nowolipek, Mirowa, Nowego Miasta i części ścisłego centrum Warszawy.” Skoro getta tak naprawde juz nie widac, moze trzeba zmruzyc oczy zeby je dostrzec? Podobno przedmioty absorbują ludzkie emocje i przez lata nimi promieniują. Stad sie bierze genius loci. Gdyby negatyw był czuły na to swoiste promieniowanie, jak wyglądałyby zdjęcia ulic na terenie getta? A moze trzeba na te materialna przeszlosc spojrzec jak na granicy snu i przebudzenia, gdy prawdziwe miesza sie z marą i pozwala dostrzec to czego pozornie nie widac? Bardzo podoba mi sie ten cykl.

  • “Ubrał to w formę, która jak widzę nie odpowiada tradycjonalistom fotograficznym”
    To nie tak. Po prostu te zdjęcia to typowy przerost formy nad treścią.
    Wyobraź sobie, że dostajesz od znajomego prezent. Wspaniełe pudełko. Ręczna robota, idealnie wykonane, na pewno się nad tym napracował. Otwierasz je i okazuje się, że jest puste. Myślisz sobie: fajnie, będę miał pudełko na swoje slajdy. Jednak kolega mówi: W tym pudełku znajduje się powietrze, które symbolizuje moją wielką przyjaźń do Ciebie, to anelegoria… ble ble ble. Mógłbyś wtedy pomyśleć: kurcze, pewnie produkuje te pudełka maszynowo i obskakuje z nimi wszystkie urodziny, śluby, parapetówki, chrzty i komunie i wszystkich wciska ten sam kit.
    Po obejrzeniu tych zdjęć myślę sobie tak jak napisał Sławomir. To mogłoby być o wszystkim. A może te zdjęcia już poszły na konkurs w Niemczech na temat przemijania, a do Anglii na temat samotności…
    Czasem lepiej jest dać samo pudełko i pozwolić żeby każdy przechowywał tam to co sam chce, niż robić z niego idiotę.

  • Dobra, kończąc odpowiem Ci i Sławkowi… Robicie zasadniczy błąd w rozumowaniu logicznym.
    Piszesz, że jak Sławek uważasz, że materiał może dotyczyć wszystkiego. Ale przecież autor napisał Ci czego dotyczy. Wiec po cholerę ten zarzut!? Jest nielogiczny…!
    __
    Jeśli sfotografuję morsa i podpiszę zdjęcie: “To jest Mors”, to zgodnie z Wasza logiką zawsze będziesz mógł powiedzieć, że mój portret morsa może dotyczyć każdego innego. Że to może byc Piekarz. A to nie prawda! To zawsze będzie portret morsa. Idąc za ta logiką, nic co zrobiono nie byłoby tym, co Wam się wydaje.
    __
    Tak samo tutaj. Autor napisał co robił – Getto w 2010 roku. Dał background i opis krótki, bo nie jest dziennikarzem, pisarzem, ale reporterem. Pracuje obrazami. Mówi co robi. A Wy twierdzicie, że to może być wszytko! Nie – to jest Getto oczami fotografa. Koniec. Kropka.

  • Nie, jeśli sfotografujesz wielkie tekturowe pudło i podpiszesz: “Mors w pudle” to wtedy tak, powiem, że to mogłoby być wszystko.
    Ten fotoreportaż, równie dobrze mógłby być o wielu innych rzeczach i zdjęcia by wyglądały tak samo. Na tej samej zasadzie jak “Mors w pudle” mógłby być też “Psem w pudle” “Samotnością w pudle” czy “Pudłem”.

  • Deos, przyjrzyj sie uwaznie tym zdjeciom. Nawet znajac pobieznie Warszawe, tak jak ja, mozna spokojnie zidentyfikowac wiekszosc miejsc i bez wielkiej ekwilibrystki odniesc je do kontekstu getta.

fotopropaganda blog o dobrej fotografii