fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Leica Oskar-Barnack

Czy jest sens używania tekstu ze zdjęciami? Oj wiem… temat wałkowany tysiące razy, w dodatku nie jedna tęga głowa stojąca po jednej ze stron w kwiecistych wywodach argumentowała, że czasami jest, czasami nie ma. W pracach zwycięskich konkursu Leica nie trzeba używać słów, tam gada obraz. W myśl misji firmy Leica sprzed parudziesięciu lat.

Gdy patrzę na zdjęcia nagrodzone w finale tegorocznego Oskar-Barnack Award to mam wrażenie, że słowa są przeszkodą dla zdjęć. Myślę, że wielu z tych, co uznali, że potrafią robić zdjęcia powinni szybko sprzedać swoje zabawki i kupić sobie rower. Ze mną na czele.

Inna liga. Inne używania zmysłu wzroku. Inny sposób rejestracji rzeczywistości. Rozłożyły mnie te dwie nagrodzone prace. Zwłaszcza ten Chińczyk – Jing Huang. Zwycięstwo Grarup’a (agencja NOORimages)jest też w pełni zasłużone. Jeśli przypomnimy sobie te setki, tysiące zdjęć z Haiti zrobionych przez większość reporterów agencyjnych, to muszę przyznać, że poprowadzenie tego eseju jest dla mnie mistrzowskie! Akordy rozłożył wspaniale, spokojne pasaże szerokich kadrów przeplatane ściśniętymi między ramki staccato, które zatrzymują nas dłużej. Naprawdę muzykę słyszę oglądając te foty. Zdjęcia całości znajdziecie na blogu konkursu >> TUTAJ. Strona agencyjna autora >> TUTAJ.

Ale z największym jednak pietyzmem podchodzę do prac Huang’a. Kurcze blade jak trzeba umieć odbierać świat aby złapać to dodatkowo w takie kadry. Cóż za spokój, cóż za wyważenie i cierpliwe wysysanie treści w tych banalnych na pierwszy rzut oka kadrach. Nieprawdopodobna praca! Opowiada w sumie o rzeczach ponadczasowych, egzystencjalnych, nieuchwytnych. Uwielbiam taką przenośnie, coraz bardziej. Całość też na blogu wraz z wywiadem >> TUTAJ. A strona autora >> TUTAJ.

Cieszy mnie, że Leica trzyma poziom. Jest coś w tym klasycyzmie marki. Oj miło się zrobiło z rana.

21 komentarzy

  • Moge sie z Toba zgodzic tylko w 50%. dla mnie zdjecia Huanga to belkot fotograficzny o niczym, dorabianie niepotrzebnej ideologii do zdjec a one tego nie potrzebuja. Podobnie bylo na photomonth w krakowie. festiwal nie dla ludzi ale dla artystow. przez duze A :)

  • ak – trudno dyskutować ze sformułowaniem “bełkot fotograficzny” w dodatku podpisanym przez anonima i odnoszącym się do wyników jednego z najbardziej prestiżowych konkursów na świecie.
    Wiec nie dyskutuje…. bo szkoda pary. A porównywanie tego do lokalnego i coraz bardziej żałosnego festiwalu jakimś tam Krakowie.. .no sorry :( Nie ta płaszczyzna…

  • @ak – nie przesadzajmy z tym “bełkotem fotograficznym”. Akurat w przypadku Huang’a żadnego chaosu tu nie ma – wręcz przeciwnie, choć widzę tu więcej zapożyczeń i odniesień do tradycji fotografii europejskiej, niż azjatyckiej:) Moim zdaniem są to swego rodzaju wizualne haiku, choć każdy oczywiście widzi to, co chce (i może) widzieć. Trudno mi też uwierzyć, iż nie chciałbyś żadnej z tych fot mieć na ścianie…:)

    @iczek “Czy jest sens używania tekstu ze zdjęciami?” w przypadku esejów oczywiście bardzo często- nie (choć wpierw przeczytałem wywiad z autorami, który dał kontekst oglądanym zdjęciom). Dokument/reportaż to już inna dziedzina fotografii jak dla mnie, gdzie tekst i obraz stanowią uzupełnienie. Nie zapominajmy jednak o fotokaście, wprowadzającym trzeci, jakże istotny dla narracji element…:)

  • Iczek- prestizowosc konkursu nie jest zadnym argumentem, tym bardziej ze newcomer tego prestizu jeszcze sobie nie wyrobil. i zeby nie bylo pisze to jako wielki fan i uzytkownik Leica. zdarzaly sie wieksze wtopy w jeszcze bardziej prestizowych konkursach.
    A dlaczego belkot?? – bo nie rozumiem co artysta (“It is evident that you are an artist “) do mnie mowi. Skoro Ty zrozumiales- Twoje szczescie :)

  • @hubert- w pelni sie z Toba zgadzam- widocznie ja albo nie chce albo nie potrafie widziec. a co do moich scian…czy to jakas ironia??:) jesli nie to odpowiedz jest oczywista- nie :)

  • W przypadku esejów trudno chyba odczytać co autor do nas mówi. Filozofia operująca słowem jest równie często niezrozumiała, a co dopiero obraz….
    Weźmy przykład krajowy – Wojtek Wieteska i jego foty z Japonii. Czy one są zrozumiałe? Ja odbieram tego rodzaju twórczość emocjonalnie raczej niż intelektualnie, choć można do niej napisać opasłe tomy kuratorskie…

  • ak – no widzisz i zrozumiałeś… oczywiście, że prestiżowość nie ma nic do rzeczy, tak samo jak stwierdzenie o “bełkocie” :)
    Bycie konstruktywnym to sztuka. Postaraj się.

  • ak czy mógłbyś sie przedstwić z imienia i nazwiska, tak żebyśmy mogli zobaczyć Twoje prace ? Może wtedy zrozumielibyśmy co masz na mysli pisząc o “bełkocie fotograficznym”.

  • W wywiadzie z chińczykiem padło nazwisko Klavdij Sluban nie znałem go wcześniej,ale od razu się zakochałem w jego pracach.

  • Zgadzam się z całkowicie z decyzja jury w obu przypadkach. U Huanga urzeka mnie również to, że wybrał równie banalne tematy co my, amatorzy, ale ostateczny efekt jaki uzyskał… ech, sam się broni, i to na wielu płaszczyznach.

    P.S. Leica łaskawie zostawiła EXIF-y. To tak dla technomaniaków chcących sprawdzić jaka była ekspozycja u Grarup’a albo jakiego skanera używa Huang do swoich bardzo gęstych, ziarnistych negatywów. ;-)

    P.S.2. Ej, samemu jestem z “jakiegoś tam Krakowa”! :D Moje zainteresowanie Photomonthem kończy się zwykle po przeglądnięciu planu wystaw. Swoją drogą, rozmawiałem kiedyś z jednym z współtwórców festiwalu (jeśli tak można nazwać jego rolę) i dzieliłem się moimi krytycznymi spostrzeżeniami. Jego głównym argumentem na obronę było to, że prezentowane fotografie mają “skłaniać do przemyśleń”. Nawet jeśli nie wydają się wnosić żadnej wartości estetycznej, dokumentalnej czy innej, to po prostu warto się zastanowić czemu są tak nieciekawe, a jednak wybrane do prezentacji… No cóż…

  • Co do miesiąca fotografii, i Waszego, jak widzę, dość prostackiego traktowania “artystów” czy po prostu ludzi zajmujących się sztuką… Fotografia dziedziną sztuki nie jest, a jest raczej techniką. I tę właśnie technikę różne dziedziny sztuki różnie wykorzystują. Tegoroczny Photomonth to wyraźne zagranie na nosie wszystkim F(!)otografom, pieszczącym się technologią, sprzętem i formą ponad wszystko. Wyszydzani “Artyści” to często ludzie faktycznie poszukujący, wybiegający poza różne sztywne granice, testujący na nowo kryteria rzeczywistości/sztuki/fotografii. Panowie, proszę Was tylko, byście nie gnuśnieli i czasem pozwolili sobie na otwarcie na nową perspektywę, nawet za cenę niedoskonałości czy śmieszności.

  • Należę do tych, którzy uważają że sztuka powinna przede wszystkim poruszać… a wydaje mi się że częsty problem ze sztuką współczesną polega na tym, że jest osadzona w tak głębokim kontekście, że w efekcie trudno ją sobie przyswoić. Jasne – cieżko oczekiwać że jaskiniowec, tuż po przenosinach w czasy współczesne, będzie od razu podziwiał Picassa czy “choćby” Rembrandta. Być może na tej samej zasadzie ja, przeglądając tegoroczny program MFwK, wielu rzeczy nie doceniłem… Może kontekst był zbyt głęboki dla mojego prostego spojrzenia na świat, albo eksperymenty zbyt eksperymentalne? Być może…

    Natomiast, z uwagi choćby na nazwę, oczekiwałem że Photomonth będzie bardziej w temacie fotografii – która porusza także swoją estetyką, treścią… a nie głównie eskperymentem lub testowaniem kryteriów rzeczywistości. Mówiąc wprost – chciałbym zobaczyć coś co jest także po prostu ładne. :-) Oczywiście – awangarda zawsze ma kłopoty ze zrozumieniem wśród współczesnych, ale w tym wypadku… myślę o tym że fajnie by było gdyby ktoś zorganizował wreszcie udany a bardziej konwencjonalny festiwal. :-)

    Wybaczcie moje koślawe spostrzeżenia, zdaję sobie sprawę że na te tematy powstało multum esejów, ja chciałem się tylko podzielić tym jak to osobiście odbieram. Wiem że wiele osób patrzy na Photomonth podobnie…

  • a mi sie jednak wydaje, ze photomonth ma w nazwie “photo” a nie “art”… Jesli podobnie jak festiwal lodzki zmieni nazwe na “festiwal sztuki wspolczesnej”, to pierwszy przestane krytykowac :)
    A co do wyborow Jury, to nic dodac nic ujac.

  • Panie Iczku. Nie chcę się jakoś wymądrzać, wywyższać czy cokolwiek. Cenię fotografię i siedzę w niej głęboko. Chciałem tylko odrobiny refleksji, a Pan znowu z kiepską ironią. Proszę nie schodzić do poziomu malkontenctwa bloga-już-zamkniętego, ale wziąć się do pracy i śmiało rozwijać swoją wrażliwość poza to, co już znane i określone.

    A co do Photomonth, to oczywiście – najważniejsza “dla nas tu” jest ta kwestia wizualno-techniczna fotografii (no i “konkretna” tematyka), a taki aspekt fotografii został przez tegoroczny festiwal właściwie wykluczony. Może dzięki temu zobaczymy, że fotografię można rozumieć i wykorzystywać także inaczej? Literacko, treściowo, konceptualnie, kulturowo (choć to słowa zapewne z pokładów “artystycznego bełkotu”).

    A może inaczej, z drugiej strony? Może fotografia to tylko ładny obraz? Jeżeli tylko tego od niej wymagamy, czy nie jest to przykre?

  • iczek@ “Akordy rozłożył wspaniale, spokojne pasaże szerokich kadrów przeplatane ściśniętymi między ramki staccato, które zatrzymują nas dłużej. Naprawdę muzykę słyszę”

    Brawo! Już chyba krok tylko jeden został, żeby zachwycić się (co tam zachwycić.. zachłysnąć! ) pięknem fotografii pogrzebowej!

  • Jeszcze raz ktoś napisze “Panie Iczku” i zamykam bloga..!
    Naprawde styknie – Iczku :)

  • “A może inaczej, z drugiej strony? Może fotografia to tylko ładny obraz? Jeżeli tylko tego od niej wymagamy, czy nie jest to przykre?”

    Taki na przykład Jeff Wall – wydaje mi się że jego prace wykraczają poza tradycyjnie rozumianą fotografię, a jednak są (lub przynajmniej bywają) także ładnymi obrazkami. :->

    Zresztą – piękno niejedno ma imię!

  • A możesz rozwinąć pojęcie “tradycyjnie rozumianej fotografii” ?
    :)

  • “A możesz rozwinąć pojęcie <<tradycyjnie rozumianej fotografii>>”?

    Ha! marna prowokacja ;-) Zdaję sobię sprawę że granice definicji bardzo łatwo ustalić w zupełnie różnych miejscach… a akademickie spory o to toczyć latami. Dla mnie to jest pokłosie tego co “wywalczył” Stieglitz.

fotopropaganda blog o dobrej fotografii